2 czerwca 2015

Powrót do korzeni ~ Everclear ~ Black is the New Black

Źródło: Theendrecords.com
Everclear od dawna ma u mnie od dawna plakietkę pod tytułem "Zespół z piosenką na każdy moment". Śpiewali o rozstaniach, o nienawiści, o braku pieniędzy, o miłości i o czym tam jeszcze byście chcieli. Kapela działa już od ponad 20 lat, choć jedynym stałym członkiem jest Art Alexakis. Ich brzmienie drzewiej określano "Cowpunkiem", że niby łączyli ze sobą punka i ciężkie gitarowe granie z countrowym zawodzeniem i południowo amerykańską stylistyką. Coś niby w tym było, choć to określenie dużo bardziej pasowało mi do Kid Rocka czy Nickelback. Anyway. Black is the new Black jest drugim albumem z odświeżonym składem. Poprzednie Invisible Stars było wielkim rozczarowaniem - album okazał się krótki, bez polotu, o brzmieniu wtórnym, zakrawającym o auto plagiat. Dlatego też do BB podszedłem z bardzo, bardzo dużym dystansem.

Zupełnie niepotrzebnie. Black is the new Black to 11 przebojowych, zaskakująco ciężkich kawałków, które swą stylistyką zachęcają do nostalgicznej podróży do pierwszej połowy lat 90-tych, czasów World of Noise i Sparkle and Fade. Piosenki są powolne, melodie proste, a gitary rzężące. A to wszystko unurzane w tej charakterystycznej, Alexakisowej manierze, łączącej hard rocka z punkiem. "The man who broke his own heart" jest niemalże prostackie w swej budowie, ale to nie szkodzi. Gdzieniegdzie promienieją nieco bardziej popowe, durowe wstawki, które w przyjemny sposób przełamują dominującą na albumie blazę. Niczym takie promyki słońca, co się przebijają przez chmury podczas burzy. Mimo to płyta może brzmieć monotonnie - Alexakis przez lata wypracował swój styl i ani myśli odstępować od niego chociaż o krok. Wiele kawałków na krążku opartych jest na tych samych patentach, a nieuważny słuchacz może nie zwrócić uwagi kiedy kończy, a kiedy zaczyna się kolejna piosenka. Teksty, z drugiej strony, to zupełnie inna historia.

Źródło: media.al.com

Art Alexakis, proszę państwa, swoimi doświadczeniami i życiorysem przebija niejedną udręczoną gwiazdę rocka. Członek rozbitej rodziny, narkoman, z powodu problemów finansowych matki dorastał w najgorszych dzielnicach. Narkotyki odebrały mu brata. Furiat, niejednokrotnie trafiał na odwyk i terapie walczenia z gniewem. Wszystkie te epizody, przeżycia, emocje zawarte są w jego muzyce. Jestem niemalże pewien, że Everclear było jego metodą na radzenie sobie z przeszłością i fobiami. "Father of mine", "White men in black suits", "Otis Redding" i wiele innych piosenek jest powiązanych niezwykle osobistymi, bezpośrednimi tekstami które zwyczajnie chwytają za serce. Za teksty właśnie mam do Alexakisa niezwykły szacunek. Pomimo zrąbanej przeszłości i okropnych doświadczeń potrafił odnaleźć w sobie pozytywną energię i dzielić się nią z innymi ludźmi. Połączenie ciężkich tekstów z bardzo ciepłym, opanowanym głosem Art'a sprawia piorunujące wrażenie. na BB piosenki są również bardzo osobiste. "Complacent" to dotykająca laurka-przeprosiny za ataki gniewu, "Simple and Plain" z kolei wspomnieniem dzieciństwa. Oczywiście, wokalista nie ma już 20 lat i jego opowieści nie są już tak barwne, ale nadal utrzymują klimat.

Trudno napisać coś więcej. Jak przyznaje sam Alexakis, on sam i jego muzyka są prostolinijne i łopatologiczne. Dla wieloletniego fana Everclear Black is the new Black będzie po prostu kolejną porcją Evercleara właśnie. Nie tak przebojową jak kiedyś, nieco wtórną, ale nadal trzymającą profesjonalny poziom. Dla nowicjuszy natomiast może być to okazja do zaznajomienia się z bardzo oryginalnym rockowym aktem przełomu wieków, który w Polsce nie zdobył nigdy wielkiej popularności.

0 komentarze:

Prześlij komentarz